PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=224726}
7,6 82 777
ocen
7,6 10 1 82777
5,7 7
ocen krytyków
August Rush
powrót do forum filmu August Rush

2/10

ocenił(a) film na 2

Trzeba wykazac się elokwencją serka homogenizowanego, aby dac sie porwac tej historii. Tak bzdurnej, nieprawdopodobnej, infantylnej historii nie powstydziłoby sie najmniej wytrawne kino familijne. Tymczasem ten film aspiruje do miana dramatu muzycznego. Coz, to faktycznie dramat, takze dramat muzyczny.

edgemoon

Nie wierzę, po prostu NIE WIERZĘ, żeby ten film był aż tak słaby, aby zasługiwał na 2/10. Rozumiem, że mógł Ci się nie podobać, ale jak można nie docenić śceżki dźwiekowej w tym filmie albo chociazby swietnego Freddie'go Highmoore'a? Chyba nie można uznać, że fabuła przysłoniła to wszystko i sprawiła, że film zasługuje na taką notę...

ocenił(a) film na 2
Metropholis

Zarzuty, ktore wymienilem powyzej, dyskwalifikuja ten film, niezaleznie od czyjegos gustu. Oczywiscie znajda sie tacy, co beda jej bronic, ale disco polo, tez bronia...
Specjalnie nie rozpisywalem sie na temat muzyki i roli Highmoore`a bowiem tu w gre wchodzi gust, a ten może byc rozny.
Moim zdaniem dobrze zagral jedynie Robin. Ale nawet to filmu nie broni, bo co z tego, ze na scenie gra swietnie wyksztalcony muzyk, który odwala jedynie chałture?
Co do muzyki natomiast... Muzyka zespołu Rhysa to swietna propozycja dla 13-letnich panien. Klasyczne granie oceniam zas wysoko, ale nikt mnie nie przekona, ze skomponowal to główny bohater. Mozna bowiem urodzic sie samoukiem o wielkim talencie, ale nie da sie pisac nut bez ich znajomosci.
Film oceniłbym na 4, gdybym w gatunkach znalazł informacje: sci-fi. 6 dałbym natomiast, gdyby w tej samej rubryce znalazła sie informacja: familijny.
Skoro jednak rezyserce zalezalo na nakreceniu dramatu muzycznego, to oceniam go według jej (rezyserki) skali.

edgemoon

Trochę za ostry jesteś moim zdaniem i nie tylko w stosunku do filmu, ale też co do podejścia do muzyki ( sumie pisząc o ścieżce dźwiekowej miałam na myśli to co grał na gitarze August, lub chociażby gra na skrzypcach Lily, nie myślałam o muzyce zespołu Louisa choć też się do tego zalicza), no ale jak sam napisałeś - gust - w mój gust akurat film trafił, mimo ze mało prawdopodobny.

ocenił(a) film na 10
edgemoon

Ale takie talenty muzyczne istnieja, wez przykład Mozarta, Bacha. Młodo zaczeli i umieli, to nie zaden sci fi

ocenił(a) film na 2
pysialka

Ludzie Czy wy nie myslicie?! Oczywiscie, ze rodza sie geniusze! W tym filmie jednak nie tylko urodzil sie geniusz muzyczny, o swietnym sluchu, co zdarza sie w rzeczywistosci. Filmowy geniusz potrafi przeniesc to co slyszy od razu na zapis nutowy! A tego nikt nie potrafi, bez znajomosci nut!
Mozesz urodzic sie jako osoba wybitnie uzdolniona do jezykow obcych. Nie znaczy to jednak, ze ukonczywszy 6 czy 10 lat, bedziesz plynnie mowic w roznych jezykach. Musisz najpierw nauczyc sie tych jezykow, a twoje uzdolnienie sprawi, ze przyjdzie ci to wyjatkowo szybko.
Ten film jednak wciska nachalnie, ze rodzi sie uzdolnione dziecko, ktore ma wyjatkowy sluch, poznawszy osiem nutek, potrafi pisac skomplikowane symfonie systemem nutowym, a takze bez poznawania zasad dzialania instrumentow, potrafi grac po mistrzowsku na organach czy gitarze. Tak sie nie dzieje!!!

edgemoon

W cywilizowanym świecie latają krzesła, tapczany, słoniki rozbijaja się i składają z porcelany, analiza krwi że ściany ujawnia, że nie jest to substancja pochodzenia organicznego ani nieorganicznego czyli magia, cuda. Lewitacje, na 2,5 m wys bez linek i sznurów, platform, deszcz znikąd, dym znikąd i rzyganie kotem, trzęsienie ziemi) , stacja sejsmologiczna nie potwierdza. To właśnie dzieje się na świecie. Nie nawiedzonych normalnych. Myślenie życzeniowe, chciejstwo?Przesądy, zabobony? Żadne bajki. Duchy, reinkarnacja oraz zjawiska paranormalne są prawdą. Miliony ludzi doświadczyli niezwykłego i nie były to złudzenia anil halucynacje, urojenia, zwidy, DMT czy LSD, niedotlenienie mózgu ani wymysły. Przypadek Ebena Alexandra to nie DMT jak i przypadek kobiety, która podczas śmierci klinicznej wyszła z ciała i podeszła do przewodu wentylacyjnego na holu.Widziała but w kolorze czerwonym, po przebudzeniu opowiedziała o tym lekarzom, którzy zażenowani sprawdzili później wchodząc po drabinie i nawet kolor sięzgadzał.Inny przypadek kobiety, która ze szczegółami po przebudzeniu ze stanu śmierci klinicznej opowiedziała przebieg operacji lekarzy, czynności przez nich wykonywane i dokładny przebieg rozmów z innej sali niż była. Zdumieni lekarze potwierdzili i niedowierzali. Pytali skąd pani może to wiedzieć. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Ale ludzie dalej bladza we mgle i wierzą w bzdurę że to bajki. Nie urojenia, halucynacje, zwidy, wymysły, siła sugestii ani placebo ;) Nie ma przypadków. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem. Nawet zło. Fizyka kwantowa likwiduje przypadek. Proroctwa o przypadkowosci nic nie znaczą bo są warte tyle co nic. Jasnowidzenie i mediumizm jest prawdą. James Van Praagh kontaktuje się z duchami. Żadne manipulacje, kłamstwa, urojenia, schizofrenia, show, na pokaz, zimny lub gorący odczyt, techniki manipulacji, siła sugestii lub autosugestii ani efekt placebo. Nie, to nie są wyjaśnienia. Śmierć jest początkiem wszystkiego. Stan z przed narodzin niczego nie dowodzi ;) Energia nigdy nie ginie i dotyczy to także energii świadomości, której mózg nie jest twórcą tylko nośnikiem informacji.;) Nawet losowanie totolotka nie jest przypadkowe tylko skomplikowane procesowo. Komputer kwantowy i tak dalej. Pozdrawiam :) Niestety tak nie jest :) dlatego że życie zaczyna się po śmierci. Są ludzie, którzy potrafią rozmawiać ze zmarłymi. Derek Oglivie lub James Van Praagh i nie są to schizofrenie, urojenia, techniki manipulacji, efekt placebo, siła sugestii czy autosugestii. Eksperyment Randiego niczego nie udowodnił.:) pozdrawiam. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem. Nie urojonym przypadkiem. Ewolucja nie jest przypadkowa tylko zaprogramowana tak samo jak dobór naturalny. Lajki z dupy wzięte. Umysł jest niezależny od mózgu i ciała bo mózg jest tylko nośnikiem informacji. Podobnie jak muzyk rockowy, który podczas śmierci klinicznej opuścił ciało, podlecial na hol i zobaczył żarówkę osram. Lekarze go reanimowali i wrócił do ciała ale wszystko go wtedy bolało opowiedział ale go zignorowali, potwierdzili tylko, że faktycznie są na holu żarówki tej firmy, stwierdził sam w sobie, że to nie doświadczenia dla ludzi tylko, którzy byli wierzący czy religijni ale bezwzględnie wszyscy i to, że nie wszyscy coś pamietaja przy utracie świadomości zupełnie nic właśnie o niczym nie świadczy. To nie kwestia "zbiegow okoliczności". Przypadki nie istnieją. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem, nawet zło. Mechanika kwantowa nie działa przypadkowo w rzeczywistości tylko jest skomplikowana procesowo. Niepojęte rzeczy określamy "przypadkiem" lub "ślepym przypadkiem". I z tych co uważają to za "bajki" , owszem trzeba się śmiać bo to zdrowe i moralnie uczciwe.

ocenił(a) film na 9
edgemoon

Przecież to jest współczesna bajka i chyba tak trzeba na to patrzeć. W brutalnym świecie (według mnie świat zawsze był brutalny), potrzeba nam czasem takich historii, choćby po to żeby miło zakończyć dzień, żeby uronić łzę, czy uśmiechnąć się. Ta bajka dodatkowo jest naprawde świetnie zagrana, z dobrą muzyką i zdjęciami. NIe rozumiem ludzi, którzy na każdy obraz, film czy książkę patrzą z perspektywy tego czy mogło się to wydarzyć,czy nie. Czy historia jest mało prawdopodona, czy rzeczywista. W sztuce nie zawsze chodzi o fakty, a raczej o emocje. Nie jestem fanką ckilwych opowiastek i filmów romatycznych, ale ten film naprawdę mnie urzekł.

ocenił(a) film na 2
edi12

Raz jeszcze odsylam do gatunkow filmowych: ten film to dramat muzyczny!!! A to, ze wydaje ci sie, ze to bajka, basn, komedia, satyra, horror, czy thriller, to tylko i wylacznie twoje imaginacja, ktora nijak ma sie do rzeczywistosci!

ocenił(a) film na 9
edgemoon

Tak samo nijak może się mieć do rzeczywistości, że ktoś sobie tak sklasyfikował ten film. Wszystko to tylko słowa. Najważniejsze są odczucia

ocenił(a) film na 2
edi12

Siedzimy na roznych szczeblach rozumowania i tak prawdopodobnie juz pozostanie

ocenił(a) film na 9
edgemoon

Przyczepię się jeszcze do twojej niewiary w uzdolnienia tego chłopaka. Otóż miałam to szczęście uczęszczać do liceum o profilach artystycznych. Chodziłam do klasy muzycznej. Był u nas chłopak, który faktycznie nie znał nut. Tak jakby w podstawówce nie uczono go tego, ale miał fantastyczny słuch i był samoukiem. Potrafił zagrać wszystko, na każdym instrumencie. Po pół roku nauki już umiał zapisywać swoje kompozycje, tak jak ten Evan. On też w końcu zaczął się uczyć. W filmie jest to chwila, ale naprawdę mogło minąć np to pół roku. Zresztą, chyb widać tam zmianę pór roku, czy mi się tylko wydawało?

ocenił(a) film na 2
edi12

Gdyby Evan po pół roku zaczął zapisywac swoje utwory to bym w to uwierzyl. Chlopak osiem nutek nauczyl sie od czarnoskorej dziewczynki, aby juz po kwadransie zapisywac skomplikowane kompozycje.

edi12

Chyba się w podstawówce po prostu tego nie nauczył. Bez przesady, ale w szkołach takich podstawowych rzeczy to uczą. Wiem z własnego doświadczenia.

ocenił(a) film na 2
aviatorka_06

Obejrzyj film, aby wtracac sie do dyskusji. W filmie wyraznie pokazano, jak mlody robi wielkie oczka na widok nutek, ktorych znaczenia uczy go czarnoskora dziewczynka. Mowimy o konkretnym filmie, a nie problemie systemu edukacyjnego w USA.

ocenił(a) film na 6
edgemoon

Dla ścisłości: zostało w filmie wyraźnie powiedziane, że August był w Juilliard pół roku. W takim czasie osoba inteligentna spokojnie jest w stanie opanować system zapisu nutowego. Z kolei w scenie, gdzie zapisuje setki stron nutami od razu po tym, jak mu dziewczynka pokazuje, co one oznaczają, nuty należy traktuje tylko i wyłącznie jako znak graficzny, który w tym momencie właściwie nie miał żadnej wartości muzycznej. To, co było w ścieżce dźwiękowej w tej chwili, miało się nijak do jego prób zapisu. Chodziło raczej o to, że w końcu znalazł narzędzie do zapisu tego, co sobie wyobrażał i słyszał wewnętrznie, tyle że jeszcze nie potrafił się tym narzędziem posługiwać.
Muszę jednak wytknąć inną rzecz - w scenie, kiedy pierwszy raz siada do fortepianu i gra parę dźwięków, naciska klawisze odpowiadające coraz wyższym wysokościom, a coraz niższe. Czemu reżyserzy często nie przywiązują uwagi do takich szczegółów? Podobną nieścisłość zauważyłam w jednym z odcinków Royal Pains, tyle że tam dotyczyło to gry na skrzypcach.

edi12

edi Zgadzam się z Tobą. Mimo iż historia w filmie jest mocno naciągana to i tak muzyka i gra aktorska urzekła mnie i to bardzo. No jedni lubią "realnego" S.Segala albo Van Damme, który sam jeden rozwala cały pluton wojska, a inni wolą mniej realny, ale urokliwy film o miłości do muzyki. A ja kocham muzyke i film mi sie podobał :)

ocenił(a) film na 10
edi12

nie mogłabym tego lepiej ująć :)

edi12

W cywilizowanym świecie latają krzesła, tapczany, słoniki rozbijaja się i składają z porcelany, analiza krwi że ściany ujawnia, że nie jest to substancja pochodzenia organicznego ani nieorganicznego czyli magia, cuda. Lewitacje, na 2,5 m wys bez linek i sznurów, platform, deszcz znikąd, dym znikąd i rzyganie kotem, trzęsienie ziemi) , stacja sejsmologiczna nie potwierdza. To właśnie dzieje się na świecie. Nie nawiedzonych normalnych. Myślenie życzeniowe, chciejstwo?Przesądy, zabobony? Żadne bajki. Duchy, reinkarnacja oraz zjawiska paranormalne są prawdą. Miliony ludzi doświadczyli niezwykłego i nie były to złudzenia anil halucynacje, urojenia, zwidy, DMT czy LSD, niedotlenienie mózgu ani wymysły. Przypadek Ebena Alexandra to nie DMT jak i przypadek kobiety, która podczas śmierci klinicznej wyszła z ciała i podeszła do przewodu wentylacyjnego na holu.Widziała but w kolorze czerwonym, po przebudzeniu opowiedziała o tym lekarzom, którzy zażenowani sprawdzili później wchodząc po drabinie i nawet kolor sięzgadzał.Inny przypadek kobiety, która ze szczegółami po przebudzeniu ze stanu śmierci klinicznej opowiedziała przebieg operacji lekarzy, czynności przez nich wykonywane i dokładny przebieg rozmów z innej sali niż była. Zdumieni lekarze potwierdzili i niedowierzali. Pytali skąd pani może to wiedzieć. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Ale ludzie dalej bladza we mgle i wierzą w bzdurę że to bajki. Nie urojenia, halucynacje, zwidy, wymysły, siła sugestii ani placebo ;) Nie ma przypadków. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem. Nawet zło. Fizyka kwantowa likwiduje przypadek. Proroctwa o przypadkowosci nic nie znaczą bo są warte tyle co nic. Jasnowidzenie i mediumizm jest prawdą. James Van Praagh kontaktuje się z duchami. Żadne manipulacje, kłamstwa, urojenia, schizofrenia, show, na pokaz, zimny lub gorący odczyt, techniki manipulacji, siła sugestii lub autosugestii ani efekt placebo. Nie, to nie są wyjaśnienia. Śmierć jest początkiem wszystkiego. Stan z przed narodzin niczego nie dowodzi ;) Energia nigdy nie ginie i dotyczy to także energii świadomości, której mózg nie jest twórcą tylko nośnikiem informacji.;) Nawet losowanie totolotka nie jest przypadkowe tylko skomplikowane procesowo. Komputer kwantowy i tak dalej. Pozdrawiam :) Niestety tak nie jest :) dlatego że życie zaczyna się po śmierci. Są ludzie, którzy potrafią rozmawiać ze zmarłymi. Derek Oglivie lub James Van Praagh i nie są to schizofrenie, urojenia, techniki manipulacji, efekt placebo, siła sugestii czy autosugestii. Eksperyment Randiego niczego nie udowodnił.:) pozdrawiam. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem. Nie urojonym przypadkiem. Ewolucja nie jest przypadkowa tylko zaprogramowana tak samo jak dobór naturalny. Lajki z dupy wzięte. Umysł jest niezależny od mózgu i ciała bo mózg jest tylko nośnikiem informacji. Podobnie jak muzyk rockowy, który podczas śmierci klinicznej opuścił ciało, podlecial na hol i zobaczył żarówkę osram. Lekarze go reanimowali i wrócił do ciała ale wszystko go wtedy bolało opowiedział ale go zignorowali, potwierdzili tylko, że faktycznie są na holu żarówki tej firmy, stwierdził sam w sobie, że to nie doświadczenia dla ludzi tylko, którzy byli wierzący czy religijni ale bezwzględnie wszyscy i to, że nie wszyscy coś pamietaja przy utracie świadomości zupełnie nic właśnie o niczym nie świadczy. To nie kwestia "zbiegow okoliczności". Przypadki nie istnieją. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem, nawet zło. Mechanika kwantowa nie działa przypadkowo w rzeczywistości tylko jest skomplikowana procesowo. Niepojęte rzeczy określamy "przypadkiem" lub "ślepym przypadkiem". I z tych co uważają to za "bajki" , owszem trzeba się śmiać bo to zdrowe i moralnie uczciwe.

ocenił(a) film na 6
edgemoon

Z większością Twoich argumentów się zgodze, jednak krytykujesz film za to, że w rubryczce widnieje jako dramat. Taki "Drive" jest określony na FW jako akcja, sensacyjny, a z pewnością nie jest takim filmem. Czy mam w takim razie ocenić go na "2" z tego powodu, że jest słabym filmem akcji, jednak świetnym thrillerem/dramatem?

ocenił(a) film na 2
AdWienc

Przykro mi, nie widzialem filmu Drive, wiec nie wypowiem sie.
Poza tym, na moja ocene filmu Cudowne dziecko sklada sie wiele czynnikow, w tym m.in. fakt o ktorym wspomnialas/les.

użytkownik usunięty
edgemoon

Zgadzam się z Tobą całkowicie, iż nauczenie się systemu nutowego i grania na instrumentach w tak krótkim czasie jest po prostu niemożliwe, bez względu na uzdolnienia. 8 lat uczyłam się muzyki, więc wiem, co mówię. Jednakże całe nieprawdopodobieństwo tej historii i jej naiwność nie przeszkodziło mi w oglądaniu tej cudownej bajki z muzyką dla trzynastoletnich panien :) Być może jestem dziecinna, a moja elokwencja rzeczywiście równa się elokwencji serka homogenizowanego (:D!), jednakże nie Tobie dane jest oceniać ludzi, których na oczy nie widziałeś, ani twarzą w twarz z nimi nie rozmawiałeś, ponieważ jeśli to robisz to wykazujesz się zwyczajną, ludzką i bardzo pospolitą bezmyślnością, co jest największym upośledzeniem współczesnego narodu. Uznajmy więc, iż dałam się porwać tej bzdurnej, nieprawdopodobnej, infantylnej historii. Co w związku z tym? Czy stałeś się mądrzejszy nazywając mnie osobą pozbawioną elokwencji, tylko dlatego, że spodobała mi się urocza baśń dla dzieci? Poza tym muszę zaznaczyć, iż w swoim temacie udowodniłeś, iż w ogóle nie wiesz, co znaczy słowo "elokwencja". Jest to mianowicie zdolność pięknego wypowiadania się, a takoważ umiejętność nie ma nic wspólnego z gustem filmowym. Takie jest moje zdanie.
Cała twoja ocena byłaby godna przemyślenia, gdybyś i ty ją przemyślał, bowiem potwierdzam opinię użytkowników, iż to, że ktoś podpisał ten film mianem dramatu muzycznego nie oznacza, że nim jest w rzeczywistości. Ja oceniam filmy na podstawie tego, co sama zauważę, a nie "widzi mi się" reżyserki i dwóch słów na filmwebie: "dramat muzyczny". Radzę więc przeanalizować ponownie swoją wypowiedź i założyć nowy temat pozbawiony infantylności z twojej strony (o ile w ogóle mogę tego słowa użyć z racji, iż nie znam twojego wieku).

ocenił(a) film na 2

No i pozostaniemy po dwóch stronach teczy. Nie dobieram Tobie, ani nikomu prawa do wysokiej oceny jakiegokolwiek filmu. Jesli zdajesz sobie sprawe, ze film jest infantylny, bzdurny etc. etc, i mimo wszystko sie Tobie podoba, to ok. Kwestia gustu. A o gustach sie nie dyskutuje.

użytkownik usunięty
edgemoon

O nie! :D Bzdurny dla mnie absolutnie nie jest, a dziecinny tylko i wyłącznie za łatwy przekaz i fabułę, której nie powstydziłyby się moje ukochane bajki Disneya.
A co do tego, że "o gustach się nie dyskutuje" protestuje przeciwko porównywaniu tego filmu do disco polo. To jak porównywać morze i ziarnko piasku ;) A "nowoczesna" muzyka typu "Ona tańczy dla mnie" i "Gangnam Style" rani moje uszy.

edgemoon

Serek homogenizowany, tego jeszcze nie grali.

edgemoon

napisz nam coś jeszcze o sobie

maIinowa

Napisał samą prawdę. Tyle ckliwości i banału nie pojawiło się chyba jeszcze w żadnym filmie (oczywiście poza "Szkołą uczuć" - ten film bije wszystkie na głowę). Najlepsza była ta dramatyczna końcówka. Popłakałam się ze śmiechu.

ocenił(a) film na 3
aviatorka_06

Męczący film, w którym od samego początku wiadomo jak się skończy.

użytkownik usunięty
aviatorka_06

Co do ckliwości się zgodzę, lecz nie mogę przejść obojętnie wobec banału. Dla mnie "August Rush" jest idealnie czysty, jeśli mogę się tak wyrazić. Dzieci powinny się wychowywać na takich właśnie filmach, opowiadających o doskonałych uczuciach (coraz rzadziej spotykanych we współczesnym świecie). Prawdziwa miłość nie jest banalna, prawdziwe poszukiwanie nie jest banalne, prawdziwe pragnienie posiadania normalnej rodziny (absolutnie!) nie jest banalne. Zrozumie to każdy, kto poszukuje czegoś głębszego (mniej banalnego :D) w życiu i na świecie. Poza tym uważam, iż użytkownicy filmwebu stanowczo nadużywają wyrażeń: infantylny, banalny, głęboka symbolika (na widok tego ostatniego niedobrze mi się robi, zwłaszcza po obejrzeniu "Blaszanego Bębenka" :/ ).
A co do "Szkoły uczuć", o której wspomniałaś, pragnę zauważyć, iż jest to film wzruszający, przeznaczony dla osób niezwykle wrażliwych. Pewnie nie czytałaś "Jesiennej Miłości" - to właśnie na jej podstawie została nakręcona "Szkoła uczuć". Jest to przede wszystkim romans chrześcijański, zrozumiały dla każdego nawróconego człowieka. Właśnie o tym opowiada film - o przemianie po poznaniu Boga, pewnie nie było to należycie zaznaczone w filmie, aby trafił do większego grona odbiorców, jednak taka jest prawda. Nicholas Sparks (autor "Jesiennej Miłości") jest wierzący i to widać po jego książce.
No cóż, nie jestem odpowiednią osobą, żeby Ci tłumaczyć o cudowności przemiany po poznaniu Boga (gdybyś to przeżyła z pewnością zmieniłabyś zdanie o "Szkole uczuć"), wierz mi jednak, iż takie historie istnieją i są niesamowicie cudowne. Po ich poznaniu zaczynam wierzyć, że istnieją jeszcze na świecie wartościowi ludzie (niestety jest ich coraz mniej :C).

Zauważyłam, że film ten jest przeznaczony raczej do dzieci. Ale dla mnie było w tym filmie tyle głupot i tyle ckliwych scen, że momentami zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Sam pomysł i muzyka mi się podobały, ale to wszystko. Wykonanie jest moim zdaniem żenujące. Robimy film dla dzieci? To róbmy. Ja mam wrażenie, że ktoś zrobił wzruszający banał dla młodych dziewczyn, które łykną najpierw miłość, o której marzą (nieszczęśliwą, której przeciwstawia się zły ojciec, dla którego ważniejsze jest wykształcenie córki, niż jej szczęście i poczucie spełnienia, dodając jeszcze ciupkę dramatyzmu - zabiera jej dziecko), a później historyjkę o chłopcu, który był tak zdolny muzycznie (i to wszystko oczywiście po rodzicach, którzy byli muzykami).
Nie porównujmy książek do filmów. To dwa inne światy, które rządzą się innymi prawami. Nie czytałam książki i oglądając film, mnie ona nic akurat nie obchodzi. Czy by to była miłość chrześcijańska, czy żydowska czy jeszcze jakaś inna - mnie jest wszystko jedno. Patos z tego filmu się wylewa po prostu - to jest suchy fakt. Dla mnie to nie jest opowiastka dla niezwykle wrażliwych osób (what?) tylko papka dla ludzi, którzy w takie brednie wierzą i jeszcze im się to podoba. Jestem ciekawa ile fanek tego filmu hejtuje "Zmierzch" (to filmy na tym samym poziomie z równie powalającym aktorstwem).
W straszne skrajności popadasz :)

ocenił(a) film na 2
aviatorka_06

Brawo!:-)

użytkownik usunięty
aviatorka_06

W jakie skrajności popadam? Gdzież w mojej wypowiedzi dopatrzyłaś się skrajności, bo za Chiny nie mogę dojść :) ?
Trudno nie porównywać książki do filmu, kiedy omawia się ekranizację, a nawet w filmie jest pokazane, że główna bohaterka jest cnotliwą córką pastora. Ja oceniam filmy również po kulturze na nich przedstawionej. Religia należy do kultury, więc fakt, że bohaterzy są chrześcijanami jest ważny, jeśli chce się zrozumieć zachowanie postaci i ogólnie cały film. To tak jakbyś obejrzała "Gladiatora" i powiedziała, że to głupi film, bo przecież ludzie się w dzisiejszych czasach nie mordują na arenie. Bez wiedzy, że to film o dawnym świecie i pomniejszej znajomości kultury rzymskiej za nic w świecie nie dopatrzysz się w tym wszystkim sensu. Tak samo uznasz, że historia ze "Szkoły uczuć" jest bzdurna, naiwna i banalna (?), jeśli nie potrafisz pojąć motywów zachowania chrześcijan. I jakże patos może być suchy?
Czemu twierdzisz, iż ja i inni ludzi, którym się "August Rush" podobał wierzymy w brednie? Ja Cię nie potępiam za to, że uznałaś "Grease" za bardziej godny uwagi film niż np. "Tańczący z Wilkami" czy, że zrównałaś go z "Władcą Pierścieni", choć dla mnie jest on bezwartościową "papką" (:D) dla imprezującej części młodzieży, rozkochanej w latach 60-ych. Taki jest twój gust i ty jedna potrafisz zrozumieć, co też Cię w nim ujęło. Tak samo, dlaczego tak bardzo ujął Cię głupawy (moim zdaniem) film "Sexi Pistols" (swoją drogą, co za kretyn to tłumaczył? :D ), opowiadający o dwóch nieprzygotowanych do życia dziewczynach, które postanawiają stać się Robin Hoodem, choć pasują do tej roli jak wół do karety. Oczywiście cały film mają nieskazitelnie idealny makijaż godny kobiet ze "Starcia w przestworzach".

Chodzi mi o ten ostatni akapit twojej wypowiedzi. Jakby tylko takie historie dowodziły istnienia wartościowych ludzi.
Wszyscy porównują filmy do ich książkowych pierwowzorów, co jest moim zdaniem okropnym nawykiem. Tak jak napisałam - książka i film rządzą się innymi prawami.
Ale mi w tym filmie nie chodzi o sam zarys fabuły. Wiele scen mnie po prostu raziło. Raziło infantylnością i tandetą. Musiałabym teraz obejrzeć ten film, żeby wskazać ci jakieś konkretne. Najbardziej uderzającą była dla mnie przykładowo ta kiedy z tej dziewczyny ktoś się chyba wyśmiewa i ona nagle taka oderwana od rzeczywistości odwraca się i wpada z beznadziejnie mdłą miną w ramiona tego chłopaka - to był dla mnie szczyt.
"suchy fakt" - to takie powiedzonko chyba, często się z nim spotykam i równie często go używam.
Inaczej oceniam takie filmy jak "Grease" i "Tańczący z wilkami" z bardzo jasnej przyczyny - to dwa kompletnie inne gatunki. "Grease" doceniłam za muzykę i piosenki, które mi się bardzo podobały. W niektórych filmach, tak jak np. tym, fabuła po prostu musi być płytka. Nie jestem też fanką "Władcy Pierścieni", ale uważam, że to wspaniale zrobiony film - jeden z najlepszych w swoim gatunku.
"Sexi Pistols" to film banalny, bardzo głupi, z porażająco prosto fabułą. Spodobał mi się, bo jestem wielką fanką Penelope Cruz. Ale nie oceniam go wysoko tylko dlatego, że go lubię.

użytkownik usunięty
aviatorka_06

Nie tylko takie historie dowodzą ich istnienia, ale w moim przypadku w większości takie ;) Co do ekranizacji to mam inne zdanie, głównie z racji, iż większość ludzi chodzących na nie do kina spodziewa się klimatu i dobrze przekazanej historii z książki. Przeinaczanie jak dla mnie jest równoznaczne z oszukiwaniem ich, ponieważ przyszli do kina, aby obejrzeć to, o czym wcześniej przeczytali.
Według mnie musicale nie muszą być płytkie, wręcz przeciwnie, patrząc chociażby na "Sweeney Todd". Historia straszna, ale i głęboka, opowiadająca o szaleństwie głównego bohatera. Ciężko mi się oglądało ten film, ale efekt mnie zadowolił.
"Augusta Rusha" nie oceniłam wysoko, tylko dlatego, że go lubię. Naprawdę uważam, że zasługuje na miano bardzo dobrego mimo naiwnych błędów reżyserki. Nie wiem jak miałabym oceniać filmy, jeśli nie według własnego gustu ;) Według gustu pani Torbickiej? :D nie jest dla mnie żadną wyrocznią, choć wiem, że wielu użytkowników uważa jej słowo za świętość. Dla mnie tego typu naśladownictwo, w postaci sugerowania się zdaniem innych, jest po prostu niemądre. I tyle.

To znaczy, że osoby, które chodzą do kina na ekranizację książek (a masa filmów jest na podstawie jakichś książek, opowiadań czy listów) idą po coś innego? Książka jest do czytania, film do oglądania. W niektórych takich produkcjach pomijają wiele wątków (tak jak np. "Harry Potter i Czara Ognia) i to znaczy, że jest to oszukiwanie? Jestem ogromną fanką serii Pottera, zarówno filmowej jak i książkowej, ale nie czuję się oszukana, że musieli trochę inaczej poprowadzić akcję. Jest to długa książka i po umieszczeniu wszystkiego w filmie sprawiłoby, że trwałby on o wiele dłużej. A kto by wysiedział tyle czasu w kinie?
Chodziło mi, że "Grease" miało być z założenia płytkie i proste. Przecież wiele miusicali ma równie ciekawą i zawikłaną fabułę co dramaty czy thrillery.
Ocena zależy od gustu, a jak wiadomo, gust gustowi nierówny. Między innymi dlatego "Zmierzch" zarobił tyle pieniędzy.

użytkownik usunięty
aviatorka_06

Czytam wiele książek i idąc na ekranizację spodziewam się zobaczyć historię, o której przeczytałam. Gdybym się nie spodziewała, poszłabym na film wyciągnięty żywcem z głowy reżysera, a nie zapożyczony od autora książki.
Harry'ego Pottera również bardzo lubię w każdej wersji. Mówiąc o przeinaczaniu nie brałam pod uwagę drobnych zmian czy dodanych scen - ekranizacja może być skrócona i urozmaicona, ale nie przeinaczona! Czy nie poczułabyś zawodu, gdyby reżyser uśmiercił na dobre Harry'ego w ostatniej części? Bo ja owszem. Przeczytałam inne zakończenie i je spodziewam się zobaczyć ;)
Ale po to mamy mózg, żeby mieć swoje zdanie :D

Oglądałam film, w którym kompletnie zmieniono zakończenie i np. nie poczułam się jakoś rozczarowana. Do filmu podchodzę jak do filmu, ale widać to zależy od człowieka po prostu.
Pozdrawiam, aviatorka :)

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Trzeba wykazać się elokwencją derka homogenizowanego, by film familijny, mający sporo wspólnego z współczesną baśnią potraktować na serio i doszukiwać się w nim prawdopodobieństwa wydarzeń czy czystej logiki.

ocenił(a) film na 7
Ar_wen

serka*

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

Czegos najwyrazniej nie rozumiesz. Spojrz w opis gatunku tego filmu. Jak byk stoi tam: dramat muzyczny. To nie jest wiec film familijny,czy baśn. Gdyby byl, to ocene bym podniosł, o czym wspominalem powyzej.
Uwazaj wiec z tym serkiem, bo ci sie rozlewa

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Naprawdę traktujesz Filmweb jako wyrocznię gatunku filmowego? To trochę tak, jakby traktować Wikipedię jak wyrocznię wiedzy:) Spójrz na przykład na IMDB cyt. "drama with fairy tale elements". Poza tym to, że nie jest napisane wyraźnie "film familijny" wcale nie znaczy, że nim nie jest, skoro zawiera wyraźne elementy tego gatunku... Trochę własnego rozumowania i własnych wniosków nigdy nie zaszkodzi...

Wątek z serkiem już ucinam, ponieważ nie przywykłam do wymiany tak prymitywnych wycieczek osobistych, zwłaszcza wobec kompletnie nieznanych mi osób;)

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

manipulujesz danymi. Albo robisz to swiadomie, aby bronic wlasnych tez, albo wlasnie z rozumowaniem masz problem.
Na imdb wyraznie w gatunkach filmu podano "drama, music". To jest klucz. To co sugerujesz: "A drama with fairy tale elements, where an orphaned musical prodigy uses his gift as a clue to finding his birth parents." to czyjs, autorski opis, ktory na imdb funkcjonuje. Dla porównania wbij sobie na imdb np. Niekonczaca sie opowiesc (adventure, drama, family), albo Donnie Darko (Drama, Mystery, Sci-Fi), lub Fisher King (Comedy, Drama, Fantasy).
Jak widzisz istnieja gatunki, ktore szczegolowo opisuja dane filmy. W przypadku zas Cudownego Dziecka gatunek podany przez tworcow filmu lub dystrybutora to Drama Music i w tych kategoriach nalezy go oceniac.

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Widzę, że raczej nie dojdziemy do porozumienia, skoro patrzysz na film wyłącznie przez pryzmat ścisłej rubryczki gatunkowej, do której został dopasowany. Dramat muzyczny i koniec. Co z tego, że ponadto jest filmem familijnym, wyraźnie nawiązującym do współczesnej baśni. W internecie nie napisali familijny, więc familijny nie jest i kropka.

Każe mi to sądzić, że The Neverending Story również nie będziesz traktował jako film fantasy lub baśń, ponieważ nie została tak sklasyfikowana na imdb? I co wówczas powiesz na temat przygód Bastiana? Że oceniasz je na 2, ponieważ są zupełnie nieprawdopodobne?

To przecież absurd.

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

Bylbym kompletnym idiotą, gdybym oceniał film na podstawia jednej zmiennej. Ocena moja ma charakter wielopłaszczyznowy. Oceniam fabułe, gre aktorów pierwszoplanowych i drugoplanowych, muzykę, zdjęcia, montaz etc. erc.. Do tego dochodzi cos ulotnego, jak odczucia po obejrzeniu filmu. Wszystko to wzięte do kupy pozwoliło mi wystawic ocene 2.
Co do basniowosci jeszcze filmu Cudowne dziecko. Podstawa problemu nie jest fakt, ze ktos zapomnial dodac do klasyfikacji gatunkowej informacje fantasy (jak np. w Neverending story). Problem Cudowneo dziecka polega na tym, ze w tym filmie nie ma nic basniowego. Mamy zwyklych bohaterow, zwykla lokacje w czasie i przestrzeni. Nikt tu nie ma nadprzyrodzonych zdolnosci, nie podrozuje w czasie itp. Mamy za to zwyklego chlopca, ktory urodzil sie z nieprzecietnym talentem muzycznym. Rezyserka kaze nam uwierzyc w te historie nie puszczajac do nas oczka, traktujac przy okazji te opowiesc bardzo powaznie. A jak wiadomo, filmy fantasy serio nie moga byc traktowane.
Sam fakt, ze w gatunkach nie wyszczególniono slowa fantasy, jest tylko potwierdzeniem mojej tezy.

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Chłopiec - sierota, wychowujący się w sierocińcu pewnego dnia z niego ucieka, by odnaleźć swoich rodziców. Nie wie kim są, gdzie mieszkają, nie jest nawet pewien czy żyją. Jednak w głębi serca czuje, że oni gdzieś tam są i czekają na niego. I że to muzyka go do nich poprowadzi lub na odwrót - że to oni usłyszą jego muzykę i wiedzeni jej pięknem go odnajdą. Bo jakimś sposobem, można nawet powiedzieć, że cudem wie, że to muzyka jest spoiwem, które połączy go kiedyś z ukochaną rodziną. Po drodze przeżywa wiele przygód - mieszka z innymi dziećmi w opuszczonym teatrze, dostaje się do renomowanej muzycznej szkoły, pisze swój własny koncert. Okazuje się, że jest geniuszem, który inspirację czerpie dosłownie ze wszystkiego i każdy dźwięk jest dla niego muzyką. Nie da się ukryć, że jest to talent wyjątkowo w filmie przerysowany i wyolbrzymiony, niemal nadprzyrodzony (nota bene gra aktorska chłopca, jego uśmiech gdy "czuje" muzykę - pięknie się na to patrzyło i uważam, że mały zagrał fenomenalnie). Wszystkie te przygody (równolegle z przygodami jego rodziców) prowadzą go do Central Parku, gdzie jego muzyka rzeczywiście zostaje usłyszana przez jego rodziców, którzy od razu wiedzą, że to ich syn. Piękne, krzepiące zakończenie. Z morałem zachęcającym ludzi do realizacji swoich marzeń pomimo przeciwności losu i pomimo tego, że wydaje się to zwyczajnie niemożliwe.

Według mnie cała fabuła filmu jest baśniowa, co w scenach muzycznego uniesienia chłopca jest dodatkowo podkreślone przez pojawiające się tu i ówdzie nuty. Reżyserka nie każe nam uwierzyć w nic innego, oprócz tego, że pasja, talent, miłość i siła w przezwyciężaniu przeciwności pozwalają przenosić góry. Dla mnie ta opowieść ma wiele z realizmu magicznego i tak właśnie ją traktuję, mimo że oczywiście jest infantylna, słodka do bólu i poniekąd banalna. Ale wciąż piękna! Spróbuj nieco zmienić podejście i pomyśleć, że reżyserka traktowała tę historię dokładnie tak, jak jej obrońcy w tym wątku:) Wtedy może okazać się, że jednak puściła do Ciebie to oczko:)

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

Scharakteryzowałas kicz, pieknie

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Świetnie, że merytorycznie odniosłeś się do argumentów za baśniowością historii. Znakomicie się z Tobą rozmawia. Kicz też może mieć swój urok i w tym przypadku tak właśnie jest. Ale ok, trzymaj się kurczowo swojej rzeczywistości, swojej logiki i swojego poczucia estetyki. Ja przynajmniej rozumiem Twój punkt widzenia, Ty mojego nawet nie starasz się zrozumieć. Czy to o czymś świadczy czy nie - to już zostawiam Tobie do przemyślenia. I mimo wszystko pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

Nie wyobrazam sobie, aby jakimikolwiek argumentami, mialbym Ciebie, lub kogokolwiek przekonac do znielubienia tego filmu. Tak samo nikt mnie nie przekona, abym film ow docenil.
Jedyny zamysl moj zalozenia tego watku byl taki, aby ostrzec osoby myslace podobnie do mnie, przed tym filmem. Ocena bowiem, prawie 8, plasuje dzielo owo w czolowce historii kinematografii.
Tymczasem film ten na to nie zasluguje.
Bodajze w czwartki, ktoras ze stacji tv puszcza, lub puszczala serie Prawdziwe historie. Zawsze ktos tam walczyl z choroba, albo corka sie prostytuowala, albo maz mial mlodsza kochanke. Trudno odmowic tym filmom zaangazowania, pomyslu na historie, uczuciowosci czy moralnosci.
Tym czasem te filmy to jeden wielki zbior kiczu. Fatalna realizacja, zla gra aktorska, scenariusz wyciosany z kamienia. Wszystko to znalezc mozna w Cudownym dziecku.
Jesli jednak podobala ci sie gra chlopca, czy jego rodzicow, urzekl cie scenariusz, a jego nieprawdopodobienstwo tlumaczysz sobie basniowym zacieciem rezyserki, to na prawde nie mamy o czym mowic. Pojmujemy zupelnie inaczej sztuke filmowa i tak juz zostanie.

edgemoon

Również uważam, że ocena 7,8 jest mocno przesadzona. Spodziewałam się czegoś więcej a tu taka klapa. Nic w tym filmie mnie na tyle nie urzekło, żeby dać mu aż tak wysoką ocenę.

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Przecież ja również nie staram się namówić Cię do polubienia tego filmu. Chodzi mi tylko o to, by postarać się spojrzeć na to z punkt widzenia ludzi, u których wrażliwość uczuciowa i emocjonalna stoi na nieco innym poziomie i nie oceniać ich jako mniej inteligentnych od siebie, co jednak chyba miałeś na celu pisząc posta rozpoczynającego tę dyskusję.

Porównanie Augusta Rush'a do historii z życia wziętych (czy jak to się nazywało) jest raczej nie na miejscu, ponieważ jest to zupełnie odmienny rodzaj filmu. Nie będę tłumaczyć dlaczego, bo wydaje mi się to oczywiste. Ponadto jak już pisałam, ja nieprawdopodobieństwa historii nie tłumaczę! baśniowym zacięciem reżyserki. Dla mnie to nieprawdopodobieństwo wynika z samej istoty tej opowieści, jako współczesnej baśni. Nie wiem jakimi słowami mogę to napisać, żebyś zrozumiał o co mi chodzi:)

Jeszcze kończąc - nie wiem jakim cudem wyciągnąłeś jakiekolwiek wnioski na temat mojego pojmowania sztuki filmowej na podstawie wymiany zdań o jednym filmie.

ocenił(a) film na 2
Ar_wen

Dlaczego mieszasz kicz z uczuciowoscia? Przeciez to nie ma ze soba nic wspolnego. Chcesz zachwycic sie uczuciowo siegnij po Casablance, Skrzypka na dachu, Pociag życia, Nad zlotym stawem, Cudotworczynię, albo setki innych rewelacyjnych pozycji kina swiatowego, gdzie uczucie igrywa role pierwszorzedna!
Jesli jednak wolisz fatalnie grajace mlodego aktora, ktory teskni za fatalnie grajacymi rodzicami, z ktorych za najmniej jeden, jest na tyle glupi, zeby nie wykorzystac przez 10 lat, chociazby internetu, do odnalezienia milosci swego zycia, to jest twoj wybor.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones